Trzecia Zero Jeden.
Nie, nie piętnasta a trzecia właśnie. W nocy. A ja zamiast spać czytam artykuł za artykułem w pewnym piśmie dla pań i zazdraszczam wszystkim paniom redaktorkom tematów. Wszystkie takie ciekawe i ciekawie opisane. A u mnie zastój jakiś. Oczy pieką, znużenie i zmęczenie, a poza chęcią napisania czegoś ciekawego nie ma nic. I do tego jeszcze ta trzecia zero jeden. Choć teraz to już „zero cztery”.
Wrodzony optymizm podpowiada by zamiast użalania na brak tematu spojrzeć na wszystko z drugiej, lepszej strony. Po co wybitny temat skoro mam dobry przepis i równie dobre zdjęcia (to też podpowiada ów optymizm).
Herbata smakuje już jakoś zimno, oko zaczyna się zamykać, streszczam się więc…
Przepis, który chcę Wam polecić to wynik mojego zauroczenia kaszą jaglaną. Żal trochę, że oswoiłem się z nią tak późno, ale jak mawiają lepiej późno niż wcale. Przecież mogłem nie próbować jej wcale. Ale oprócz optymizmu „wrodziła” mi się również ciekawość. I tak jaglana rozgościła się w kuchni na dobre. A z niej już krótka droga tu, na bloga.
Ja kładę się spać (trzecia zero osiem) a Wam na rozbudzenie zostawiam mix ciekawych smaków z oswojoną jaglaną na pierwszym planie.
JAGLANE KASZOTTO
100 g kaszy jaglanej
cebula szalotka
ząbek czosnku
100 ml białego wina (można pominąć)
150 g dyni pokrojonej w kostkę
szklanka bulionu warzywnego
100 g sera pleśniowego
Szalotkę drobno siekamy i podsmażamy na łyżce oleju. Dodajemy posiekany czosnek, smażymy dosłownie chwilkę. Wrzucamy kasze i przesmażamy lekko. Podlewamy winem. Czekamy aż kasza wchłonie cały płyn. Dolewamy bulion, wrzucamy dynię i dusimy pod przykryciem na małym ogniu póki kasza nie wchłonie całego bulionu. Na koniec układamy na wierzchu pokruszony ser pleśniowy, czekamy aż się rozpuści, całość mieszamy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Skrapiamy oliwą truflową.
Smacznego!
świetne, a ja tak lubię dynię ;)
OdpowiedzUsuńkocham takie przepisy! :)
OdpowiedzUsuń